Filipek - Gra na emocjach

Nie lubię recenzować płyt muzycznych, tym bardziej z gatunku rap. Jest jednak osoba na tej scenie, która z każdą kolejną produkcją zaskakuje. Filipek to postać, którą się, albo kocha, albo nienawidzi - na pewno nie można przejść obok niego obojętnie.

Najlepszym dowodem na tę, jakże wyświechtaną, tezę jest jego najnowszy album pt. "Gra na emocjach".  Rarytas dla polonisty, który uwielbia rozkładać teksty na czynniki pierwsze, ale o tym później. Większości słuchaczy ksywa Filipek kojarzy się ze spektakularnymi bitwami freestylowymi i ofensywnymi panczlajnami typu "twoja niunia...".  Ten stereotyp jednak może być niezwykle krzywdzący w przypadku tej postaci. 

Filip nade wszystko jest świetnym tekściarzem i niestety musi się pogodzić, że trafił na nieodpowiednie czasy dla artystów, o czym również mówi w utworze "Pokolenie XD". Rodzi się więc pewien dylemat - czy to Filipek jest zbyt słaby, aby trafić w gusta słuchaczy, czy to oni są zbyt infantylni na to, co on chce przekazać? Ja nie mam wątpliwości, że to ta druga opcja, patrząc po wyświetleniach takich "artystów" jak Cypis, Bedoes czy Young Multi, którzy w swojej muzyce nie mają praktycznie nic do przekazania.

Wróćmy jednak do nowego krążka rapera z Milicza. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że tytuł płyty jest niezwykle trafiony względem tego, co znajdziemy w środku. "Gra na emocjach" jest płytą ekshibicjonistyczną, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Każdy z dwunastu utworów niesie za sobą opis przeżyć wewnętrznych. Nie są one jednak przekazane w sposób banalny, co możemy już usłyszeć w pierwszym kawałku z tej płyty pt. "Chyba robię rap", gdzie Filip opisuje swoje lata dojrzewania w sposób niezwykle szczery: 

Całe dzieciństwo żyłem jak pies
Więc nie dziw się, że teraz wyszczekany

Całe dzieciństwo to wyrzeczenia

Mimo to w trackach nigdy rodzicom

Przez miłość nie miałbym do zarzucenia nic

Na osobny akapit zasługuje kawałek "Dworzec Kraków", który według mnie jest najlepszym z tej płyty, a zarazem jest jego kwintesencją. Warstwa liryczna tego utworu jest arcydziełem. Z przyjemnością widziałbym kiedyś Filipa jako autora książki. Wiem, że jego ulubioną książką jest "Cień wiatru" Carlosa Ruisa Zafona - Filipek podobnie jak on potrafi stworzyć niesamowitą aurę wokół danego wątku. No bo ile było utworów na naszej rodzimej scenie, nie tylko rap, które mówiły o zranionej miłości? Multum, lecz żaden z nich nie może się równać z tym umieszczonym na płycie "Gra na emocjach". 

Ma Pani chwilę? Opowiem chętnie
Jak łatwo można się tu przjechać na fejmie

Jak szybko wesela się zamieniają w stypę

Gdy się tu wierzy w bycie wystarczalnym typem

Chce Pani fajkę? Jebać ten zakaz

Znam rzeczy gorszę od mandatów i raka

Smutne historię i konsekwencje błędów

W dorosłym życiu już nie ma happy end'ów...

Nie będę opisywać z osobna każdego utworu. Wszystkie zasługują na uwagę, szczególnie jeśli słuchacz jest głodny czegoś więcej aniżeli pustych wersów. Cieszy jednak fakt, iż Filipek wkłada dużo pracy nad swoim flow i to słychać na tej płycie, choć jest jeszcze nad czym pracować. Dobrą robotę wykonali także producenci. Nie dyskredytując pozostałych beatmakerów, największą chemię czuć między Filipem a Lemą. Nie zawiódł również żaden z gości, lecz zdecydowanie na plus można zaliczyć zwrotkę Radziasa w "Follow The Money" oraz Czeskiego w "Zdążyć przed Bogiem". 

Wielu porównuje "Grę na emocjach" do płyty "Fifi. Rozdział dwudziesty". Według mnie niesłusznie, co również można usłyszeć w wersach. Spójrzmy na cytat z utworu "Nienawidzę urodzin". - Dlatego widzisz mnie tu nie lubią, nigdy nie żyłem ziom carpe diem - a teraz na linijkę z kawałka "Miasto już śpi" z najnowszej płyty. - Tylko mi nie ufaj, całe moje życie jebane Carpe diem - czy to, cytując Filipka "już hipokryzja"? Nic bardziej mylnego. Artysta z każdym rokiem dojrzewa, ewoluuje i można to poczuć na tej płycie. Spuentuję tę recenzję tak: "Rozdział dwudziesty" można już zamknąć, żeby rozpocząć "Grę na emocjach". 


Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates